Poszłam się umyć. Ciepła woda spływała po mnie, przeszedł mnie lekki dreszczyk. Ubrałam piżamę i zsunełam się po drzwiach. Zaczełam płakać. Wziełam do ręki... żyletkę. Kilka cięć i.. i już mi lepiej. Obandarzowałam rękę i poszłam do sypialni. Włączyłam kino domowę. Zastanawiałam się co obejrzeć. Włączyłam jakiś smutny film.
1,5 h później **
Po dilmie poszłam na parter, matka już wróciła. Powitałam ją sztucznym uśmiechem.
-Hej mamo.
-Cześć córciu. Co zjesz na kolację?
- Wiesz co? Nie jestem głodna. Mam pytanię.
-Hmn?
- Mogłabym... yy wyjechać do Anglii na studia? Zamieszkałabym z Sue.
-Wiesz co? Myślałam, że pójdziesz na studia do LA. Ale jak uważasz. Jeżeli zależ Ci na moim zdaniu to tak możesz kochanie. Dla mnie liczy się Twoje szczęścię. - Uśmiechneła się i otworzyła swoję ramiona. Zajełam w nich miejscę i podziękowałam. Pożegnałam się i poszłam spać.
1 mieśąc później **
Wróciłam po rozdaniu dyplomów i zakończeniu roku szkolnego. Wreszcię. Jestem wolna od NY. Eh. Teraz tylko się spakować i już jutro samolot. Nie mogę się doczekać. Matki nie ma. Postanowiłam, że wyjdę na "ostatni" spacer po NY. Umuwiłam się z przyjaciółmi. Miło spędziliśmy czas. Po 2 h wróciłam do domu. Połowę rzeczy mam spakowane.. ale muszę to dokończyć.
23: 45 **
Już spakowana, umyta. Teraz mam 4 godziny snu. Ehh. Nie wyśpię się. No cóż, dla Londynu muszę się poświęcić. Usnełam.
3: 45. **
Ledwo co wstałam. Umyłam się szybko, wyprostowałam włosy i związałam je w kucyk. Ubrałam ulubionę dresy do tego air maxy. Zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół i na stole zauważyłam kanapki oraz kawę. Moja mama jadła śniadanie i piła cherbatę. Po śniadaniu matka zawiozła mnie na lotnisko. Pożegnała się i pojechała. Za 1 h mam samolot. Nudyy.
W samolocie **
Jeju jak się ciesze. Opuszczam te miasto, inny kraj. Inne życie. Obym zapomniała o tym. O tym co się wydarzyło. Ehh. Jeszcze tylko 2 godziny lotu, wytrzymam.